Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności       AKCEPTUJĘ
Okladka ksiazki drobne ustroje

Drobne ustroje

Maria Zientarowa

"- Czy oni wiedzą, że ty o nich piszesz? - szepnęła ciocia Andzia matce Janka na ucho. - Ależ skąd - zdenerwowała się matka Janka - ty ich nie znasz. Zażądaliby części honorarium". Mimo powyższych obaw matka Janka, czyli Mira Michałowska (znana także jako Maria Zientarowa) zdecydowała się ujawnić tożsamość Janka i Andrzeja, dedykując swoją książkę "Piotrowi i Stefanowi, zapewniając ich jednocześnie, że podobieństwo między nimi a Jankiem i Andrzejem nie jest - niestety - czysto przypadkowe". Janek i Andrzej to przedszkolacy - starszak i maluch. Jak większość dzieci w tym wieku, są bardzo inteligentni i szczerzy do bólu. "- Tata znowu zły - stwierdził Janek - Dobrze, że wyjeżdżamy. - No pewnie - dodał Andrzej - Odpocznie się trochę od niego. - Jesteście bezczelni - zdenerwowała się matka. - Wstyd mi przed babcią. Jak wy się odzywacie? To skandal. - Powiemy jej, żeśmy się nauczyli w przedszkolu - uspokoił ją Janek". Janek i Andrzej zadają wiele pytań: "Mamo, czy przed wojną było niebo?" "Czy jak lew żre człowieka to od razy haps! czy po kawałku?" Rodzice zabierają ich do teatru... "Tata by tam nie wytrzymał - powiedział Andrzej Jankowi na ucho - Przez dwie godziny tylko tym ze sceny wolno gadać." "- Czy pan kiedyś karmił słonia? - spytał Janek w tramwaju konduktora. Nie było odpowiedzi. - Głuchy, albo niegrzeczny - zdecydował Andrzej. - Konduktorzy są zawsze obrażeni. Sprzedawczynie w sklepach też. Może mu dać kawałek cukru? - E tam! - krzyknął Andrzej. - Kelnerki mają pełno cukru i też są bardzo złe". "- Mnie już nogi bolą. Gdzie te zwierzęta? - Zaraz będą - ucieszył się Andrzej - bo już zaczyna śmierdzieć. (...) - Po raz pierwszy w życiu nakarmiłem słonia! Widział pan? Nigdy mnie nie zapomni, bo słoń nic nie może zapomnieć, nawet żeby chciał. - Tylko tata zapomniał, że mama miała imieniny - dodał Andrzej". Akcja książki rozgrywa się w dość ponurych czasach (1954-55), ale ponure czasy nie przytłaczają życia rodziny. Tylko co jakiś czas delikatnie zaistnieją w tle, a czasem jakiś wyjątkowy absurd wysunie się na pierwszy plan. Na przykład na zebraniu przed "choinką" w przedszkolu: "- Czas, żeby dzieci zaczęły robić ozdoby na choinkę (...). Najlepiej byłoby, żeby same wszystko powycinały i posklejały, wtedy będą czuły, że to ich choinka, i będą dumne, że wiszą tam ich własne ozdoby. - Mowy nie ma - sprzeciwiła się kierowniczka - żeby na naszej choince wisiały same straszydła, wszystko krzywe i koślawe. A obok, w przedszkolu mojej koleżanki, to będzie choinka artystyczna i każdy powie, że my nie potrafimy (...). A w ogóle to my jeszcze nic nie możemy robić na choinkę, bo jeszcze nie wiadomo, jaki będzie temat. - Temat? - zdziwili się wszyscy. - No temat. Wy jesteście nowi, ale ja prowadzę przedszkola od ośmiu lat. Co roku otrzymujemy temat na choinkę. Dwa lata temu był Plan Sześcioletni. Choinki we wszystkich przedszkolach ubierało się w szóstki wycinane, naklejane, pozłacane, kolorowane, duże i małe, rozumiecie. W zeszłym roku choinka była pod znakiem wsi. Frontem do wsi. Na choince były zwierzątka domowe, krowy, kury, gęsi, kaczki, traktory, brony, pługi..." A dzieci i tak wiedzą swoje... "- Tata udaje, że idzie na spacer - powiedział Andrzej - a potem przyjdzie do przedszkola przebrany za dziadka Mroza. - Skąd wiesz? - pytał Janek. - Bo zawsze jakiś ojciec się przebiera. W tym roku pewnie nasz. - Jak poznajesz? Przecież zawsze noszą fartuch pani doktór?" Mają piękne marzenia: "- Jak będę duży - powiedział Andrzej - zostanę Chopinem, będę wygrywał konkursy i ożenię się z jakąś królową. (...) Kup mi trąbę, dobrze? Daję słowo, że się będę uczył. (...) - Chopin nie grał na trąbie - przerwała mu matka. - A co robi teraz, jak już wygrał ten konkurs? - chciał wiedzieć Janek. - To nie on wygrał - powiedział Andrzej - wygrała królowa belgijska". Wiemy nawet, jak Andrzej i Janek wyglądają, dzięki uroczym rysuneczkom Zbigniewa Lengrena. Chociaż ja, kiedy o nich czytam, to widzę raczej łobuzerskie i urocze buźki moich bratanków. Pewnie niejedna i niejeden z Was ze zdziwieniem odkryje zaskakujące podobieństwo Janka i Andrzeja do własnych dzieci. Zachowania Rodziców i Cioci Andzi też mogą wydać się dziwnie znajome...  

Szczegółowe informacje

data wydania:1980-01-01
liczba stron:263
język:polski
ocena:7.58

Dostęp do plików ebook pdf i innych części strony jest dla zalogowanych użytkowników! Zaloguj się przez Facebooka lub zarejestruj się klasycznie sposób poprzez podanie swojego mail. Pamiętaj, aby podać poprawny adres e-mail!